W wieku 14 lat, Alysa Erwin otrzymała diagnozę terminalnego raka mózgu. Jak to w każdej rodzinie, ta wiadomość zabolała bardzo. „Kiedy lekarz zadzwonił do mnie, aby mi powiedzieć, że Alysa ma raka, powiedziała, że nie był to dobry wynik. Nie było, żadnej możliwości sukcesu,” powiedziała Carly, matka dziewczynki.
„Powiedziała mi, że wszystko co możemy zrobić, to mieć nadzieję.”
Ale to było kilka lat temu.
Dzisiaj Alysa jest wolna od raka, a jej rodzina wierzy, że olej z konopi uratował jej życie. Do tego czasu, perspektywy życia Erwin były bardzo ponure. Lekarze nazywają jej stan gwiaździakiem anaplastycznym stopnia III, nieoperacyjny rak z niemal zerowym współczynnikiem przeżycia. To oznaczało, że Alysa musiałaby być poddać się agresywnej chemioterapii (oraz terapii promieniowaniem). W przypadku dziewczynki, nawet z zastosowaniem tradycyjnego leczenia, lekarze oczekiwali, że będzie ona żyła tylko rok lub dwa lata. Sytuacja stała się rozpaczliwa, rodzina Erwin szukała innego wyboru.
David, ojciec dziewczynki słyszał o fundacji PTF, organizacji zajmującej się medyczną marihuaną. Po obejrzeniu filmów dokumentalnych „What If Cannabis Cured Cancer?” i „Run from the Cure”, rodzina postanowiła, że olej z konopi będzie najlepszym wyjściem w leczeniu dziewczynki.
„Wiedzieliśmy, co chcemy zrobić,” powiedziała Carly, „ale chcieliśmy usłyszeć wybór córki.”
Alysa, której zaproponowano dwie opcje – chemioterapia lub kannabinoidy, w pierwszej kolejności zdecydowała się na konwencjonalny sposób. Po zaledwie pięciu dniach brania pigułek i doświadczania wyniszczających nudności, które od nich pochodziły – porzuciła chemię i zgodziła się na konopie. Rodzina Erwin nie dowierzała. Widoczne były natychmiastowe rezultaty.
Trzydzieści minut po tym, jak dziewczynka wzięła pierwsze pół łyżeczki mieszanki koncentratu i masła orzechowego, śmiała się ponownie. Jadła. Jej ból zniknął, a ona mogła poprawnie zjeść i nie zwymiotować od razu. „Była jak zwykła nastolatka,” powiedziała matka.
Wraz ze wzrostem tolerancji, matka zwiększyła dawkę. W czasie pierwszego roku, wynosiła ona 1.5 ml dziennie. Potem było do 3 ml dziennie. Przez długi czas, rodzina utrzymywała sposób leczenia w tajemnicy przed lekarzem. Zaniepokojeni byli skutkami prawnymi wynikającymi ze stosowania oleju, a także utracenia opieki medycznej. Ich lekarz początkowo wierzył, że Alysa wciąż kontynuuje chemioterapię.
Po trzech miesiącach od podawania oleju, skan MRI wykazał, że rak przestał rosnąć. Po sześciu miesiącach lekarz Erwin powiedział „Nie mogę uwierzyć, że ona chodzi.”. W tym momencie, guzy dziewczynki się kurczyły. Kolejne badania potwierdzały recesję raka, ale wyniki badań krwi Alysy nie potwierdziły profilu pacjenta chemioterapii. To wtedy lekarz stał się podejrzliwy, a rodzina w końcu wyznała prawdę o oleju z konopi. A ponieważ marihuana nie jest oficjalnie uznawana za medycynę w leczeniu raka w USA, lekarz ostrzegł ich o jej stosowaniu, ale nie zniechęcał do niej.
„Cokolwiek robicie, róbcie to,” tak powiedział lekarz.
Jak w przypadku każdego niekonwencjonalnego leczenia, leczenie marihuaną wywołuje kontrowersje. Niektórzy ludzie boją się podać marihuanę dzieciom. Niepewność co do skutków kannabinoidów „na rozwijający się mózg”, oraz obawy przed „dziećmi na haju” powoduje, że debata na ten temat szaleje. Pod względem odurzających skutków ubocznych oleju, Alysa chciałaby rozwiać wszelkie wyobrażenia, że powoduje on uczucie haju. Mówi, że po prostu nie najlepszy jest gorzki, woskowaty smak oleju. Nie jest ona także fanem stosowania psychoaktywnych leków.
